Forum www.kaulitzfans.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Pamiętnik Lolusia `27

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.kaulitzfans.fora.pl Strona Główna » Wieloczesciowki Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Pamiętnik Lolusia `27
Autor Wiadomość
Katrina Kaulitz



Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

Post Pamiętnik Lolusia `27
No więc wreszcie znalazłam czas żeby napisać ten 25 odcinek, a tu się okazuje, że znów zmiana forum...
Piszę już od 25 odcinka, a jeżeli ktoś dopiero zacznie czytać to opowiadanie to zapraszam na [link widoczny dla zalogowanych] gdzie znajdziecie wszystkie 24 odcinki. Tam również będą się pojawiać nowe odcinki, ale jak wiadomo ja zawsze najpierw publikuje na forum, a kilka dni później na blogu ;P
No to życzę miłego czytania 25 odcinka. ^^



Ruszyliśmy w dalsza drogę, a ja postanowiłam przejść się po busie, oczywiście Bill chodził za mną. Mini kuchnia, kibelek i rozkładane fotele, gdzie siedziała cała ekipa. Nikt już nie spał… Nie dziwię się, bo była już godzina 8 i w ogóle tutaj niezbyt wygodnie się śpi. Postanowiliśmy wymyślić coś żeby się nie nudzić. Butelka okazała się najlepszym rozwiązaniem, więc zaczęliśmy… Powypisywaliśmy na kartkach części ciała i rodzaj pocałunku. Zaczynał Gustav. Miał cmok w ucho i wypadło na Toma, który spojrzał z przerażeniem na perkusistę, ale jednak udało im się i kręcił Dredziarz. Wylosował z języczkiem w usta, a żeby było śmieszniej to butelka wskazała na mnie… Tom tylko spojrzał jakby prosił o moje pozwolenie, a ja lekko kiwnęłam głową. Podszedł do mnie i zaczął całować. Najpierw delikatnie jakby się bał, a potem już nieco zachłannie. Bill patrząc na to był trochę wkurzony, ale tłumaczył sobie w myślach, że to tylko gra. Mogę powiedzieć, że Tom całuje bosko i ta zimna stal kolczyka… Gdy się całowaliśmy przeszły mnie dreszcze… Ale musze pamiętać, że jestem z jego bratem. Usiadł na swoim miejscu. Wylosowałam lizanie i policzek. Butelka na moje szczęście wskazała Billa. Podeszłam do niego i polizałam go po policzku. Albo mi się wydaje, albo go to podnieciło… On jest jakiś dziwny… Podnieca się wszystkim, co ja zrobię… Wszyscy zaczęli się śmiać z tego lizania i ja również. Bill wylosował 2 minutowy pocałunek i wypadło na Ash, a Tom się nieco zagotował, ale próbował to ukryć. Czarnowłosy zbliżył się do Ashley i zaczęli się całować. Momentalnie przekręciło mi się w żołądku i o mało nie zwymiotowałam. Poczułam się zazdrosna.? Na to wychodzi… Zaczęłam sobie tłumaczyć, że to tylko gra. Bill zauważył, że skręciło mnie w środku i od razu oderwał się od dziewczyny, a ja szybko znalazłam się nad muszlą. Miałam przed oczami całą zawartość mojego żołądka. Uwierzcie, że nie był to piękny widok… Chwilę później znalazł się przy mnie Czarny. Trzymał mi włosy, żebym ich nie pobrudziła, a ja dalej zwracałam… To raczej nie przez tą zazdrość tylko coś mi zaszkodziło. Gdy skończyłam chłopak zapytał:
- Już ok? – a ja tylko kiwnęłam głową na znak, że tak. Wziął mnie na ręce jak pannę młodą i położył na rozłożonym fotelu, a on usiadł na fotelu obok i położył sobie moją głowę na kolanach. Zaczął mnie głaskać lekko po policzku. Widziałam tylko, że reszta ekipy podeszła i pytała, co się stało, a Bill tylko pokazywał, że mają być cicho. W końcu zasnęłam…
Obudziłam się i poczułam coś miękkiego pod sobą. Otworzyłam oczy i zauważyłam pokój hotelowy… Na łóżku koło mnie siedział Bill ze szklanką wody i tabletkami w ręce.
- Masz, połknij – powiedział podając mi je.
- Dzięki – odpowiedziałam i zrobiłam to, co kazał – tak ogólnie mówiąc to gdzie jesteśmy? – zapytałam.
- W Hamburskim hotelu – oznajmił z uśmiechem.
- A kiedy najbliższy występ?
- Dzisiaj o 19 mamy koncert, a jest dopiero 9:25, więc dużo czasu wolnego do dyspozycji – mówiąc to rozciągnął się na łóżku i ziewnął – lepiej się już czujesz?
- O wiele lepiej – odpowiedziałam uśmiechając się.
- To co robimy?
- I znowu ten sam problem – zaśmiałam się – ja idę się przebrać, pomalować itp. Nie wiem jak ty – powiedziałam i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu ciuchów.
- A ja się jeszcze prześpię około godzinkę, ok.? – zapytał.
- No dobra, ale uwierz, że budzenie będzie brutalne – uśmiechnęłam się.
- Uuuu już się boje – odwzajemnił gest i ułożył się wygodniej na łóżku, żeby zasnąć… W końcu on lubi spać, a tej nocy spał wyjątkowo mało. Też bym chętnie pospała dalej, ale nie zasnę, bo za jasno już na dworze. Z torby wyciągnęłam jakieś czarne rurki, pasek z ćwiekami, buty takie same jak poprzednio, białą bluzkę z jakimś pomarańczowo czarnym napisem na to czarną bluzę ze złotym napisem „cute”. Włosy jak zawsze wyprostowane. Zrobiłam dzisiaj mocny makijaż i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegarek… to wszystko zajęło mi około pół godziny. Postanowiłam przejść się na dół na jakieś śniadanie, bo zrobiłam się głodna, a o moich rannych dolegliwościach zdążyłam zapomnieć. Wzięłam kartę od pokoju i zostawiłam śpiącego Billa samego. W restauracji nie było dużo ludzi. Zamówiłam lekkie śniadanie i usiadłam w rogu. Kilka dziewczyn krzywo na mnie patrzyło i szeptało pod nosem coś w stylu „to jest ta od Kaulitz`a”. Zmierzyłam je wzrokiem, a one od razu się odwróciły. Kelner po chwili przyniósł moje zamówienie i zaczęłam jeść. Parę minut później przyszedł Tom. Podszedł do mojego stolika i zapytał:
- Wolne?
- Oczywiście, siadaj – odpowiedziałam, a tamte dziewczyny zaczęły się wpatrywać w Toma jak na obrazek.
- Mam coś na twarzy, że one się tak na mnie patrzą? – mówił siadając naprzeciwko mnie.
- Nie… Raczej one są napalonymi fankami i po prostu jesteś dla nich bogiem – zaśmiałam się.
- Bóg seksu we własnej osobie – zaczął się śmiać razem ze mną. Po chwili jedna z tych dziewczyn podeszła do Toma i zapytała:
- Mogę prosić o autograf? – wyciągnęła kartkę i uśmiechała się szeroko. Markerem nabazgrał na kartce swoje imię, a dziewczyna cała podniecona poleciała do swoich koleżanek pokazać im autograf. Co za dzieci… Patrzyły na mnie jakby chciały mnie zabić wzrokiem… Zjadłam do końca i razem z Tomem opuściłam restauracje.
- Ja lecę obudzić Billa, bo miał spać tylko godzinę, a już śpi dobre półtorej – powiedziałam i weszłam do windy. Nadusiłam na cyfrę 4 i pojechałam na dane piętro. Doszłam do pokoju 313 i przejechałam kartą po czytniku. Bill dalej spał, więc trzeba było go jakoś obudzić… No to wpadłam na świetny pomysł i rzuciłam się na niego. Usłyszałam tylko jakiś dziwny odgłos.
- Ja myślałem, że jakaś milsza będzie ta pobudka, a ty się na mnie rzucasz… Chcesz mi żebra połamać?
- Od takiego czegoś nawet bym ci palca nie złamała, a ty o żebrach mówisz… Takie rzucenie się na ciebie to mało w porównaniu do samochodu, który mnie potrącił – powiedziałam z wyrzutem.
- Przepraszam, nie chciałem ci przypominać tego wypadku – odezwał się i uciekał wzrokiem gdzieś na poduszki.
- No już dobrze – pocałowałam go w policzek.
- To, co robimy? – zapytał Bill. To pytanie lubi się powtarzać – zaśmiałam się w myślach.
- Wybierzemy ci ciuchy na koncert, bo w końcu po to ja tu jestem. Potem może przejdziemy się po mieście.
- Ok. – No i wzięliśmy się do dzieła. Kłóciłam się z Billem, że ta bluzka nie pasuje do tych spodni i na odwrót. W końcu po godzinie kłótni doszliśmy do porozumienia i mieliśmy wybrany cały strój na koncert. Po koncercie miało się odbyć afterparty, więc ja też musiałam coś uszykować. Uwinęłam się z tym szybko i nie pokazałam nawet Czarnemu, w co się ubiorę, żeby kopara mu opadła. Poszliśmy po resztę ekipy i wyruszyliśmy przejść się po mieście. Ja się teraz nie dziwię, że Bill tu tak długo był… Miasto jest piękne! Zwiedziliśmy parę miejsc. Chłopacy pokazali nam również to, co oni tu ciekawego znaleźli… Oczywiście pokazali nam też studio. Musiałam obejrzeć miejsce pracy Czarnego. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło jak zauważyłam na półce ramkę ze zdjęciem moim i Billa. Po kilku godzinach naszej wycieczki zadzwonił telefon Czarnowłosego.
- To Jost – powiedział spoglądając na wyświetlacz telefonu. Odebrał i gadał z nim parę minut. Gdy skończył Bill powiedział, że musimy już wracać, bo zaraz jedziemy do hali, w której będą grać. Doszliśmy do hotelu, wzięliśmy tylko to, co potrzebujemy i wsiedliśmy do busa, który dojechał pod halę. Weszliśmy i chłopacy zaczęli się szykować na koncert…


Ostatnio zmieniony przez Katrina Kaulitz dnia Pon 2:26, 21 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Pon 0:29, 05 Maj 2008 Zobacz profil autora
black_vine
Początkujący


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zimmer 483

Post
Pierwsza!!!!!
Ja kcem więcej!!!Fajny ten odcinek.
Kiedy mniej więcej będzie następny???
Czekam z niecierpliwościa.
Pon 15:10, 05 Maj 2008 Zobacz profil autora
MambuŚka
Początkujący


Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ...Zalewajkowo xD

Post
<33
XD
Pieeeekneee:D
Pon 21:47, 19 Maj 2008 Zobacz profil autora
Schwarz :*
Sekspert


Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 642
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polish me

Post
kól, kól n.n
Wto 13:17, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Katrina Kaulitz



Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

Post
Nawet w garderobie chłopaków było słychać pisk fanek, które stały pod halą, a co dopiero będzie jak wejdą do środka? Ja się nie dziwię, że wszyscy w zespole dostali słuchawki do uszu żeby słyszeć muzykę. Bez tego to ten koncert zakończyłby się strasznie.
Bill był bardzo stremowany, ponieważ jest to jeden z ich największych koncertów w życiu… Miejmy nadzieje, że za parę lat będą grać na jeszcze większych halach, bo w końcu to ich marzenia, które powoli zaczynają się spełniać…
Chłopcy zaczęli po kolei wbiegać na scenę. Pierwsza piosenka to „Jung und nicht mehr jugendfrei”. Potem „Beichte” i dużo innych… Po „Unendlichkeit” całe Tokio Hotel zjawiło się, przy nas, za kulisami. Wzięli wodę i ręczniki żeby po chwili znów dać czadu przy „Durch den Monsun”. Ja i Ash śpiewałyśmy z nimi, ale i tak fanki w hali były głośniejsze. Gdy skończyli występ zaczęli rozlewać wodę na fanki i rzucili swoje ręczniki w tłum. Po chwili całe Tokio Hotel zjawiło się w garderobie, gdzie opowiadali jak super poszedł koncert.
- Koncert był super! Fanki też były niesamowite – przekrzykiwali się.
- Jestem tak zmęczony, że zaraz zemdleję tutaj – Bill udawał, że mdleje.
- Aż tak źle nie jest. Teraz musimy dostać się do hotelu i możesz iść spać – odezwałam się.
- Tooooom, weźmiesz młodszego braciszka na baranka? – Czarny zrobił słodkie oczka.
- Ej wiesz? Nie mam zamiaru złamać kręgosłupa… Jakoś nie widzi mi się jazda na wózku do końca życia – zaśmiał się.
- Mój chłopak musi być całkowicie sprawny – powiedziała Ash i przytuliła się do Toma.
- Widzisz? Musze być całkowicie sprawny – powiedział Tom do swojego brata wystawiając rządek swoich białych ząbków. Wychodzę z założenia, że Dredziarz ma bardzo proste zęby w porównaniu do Billa… Później przyjechał po nas bus i pojechaliśmy do hotelu. Czarny jak tylko wszedł do pokoju rzucił się na łóżko i zasnął. Ja chwile potem dołączyłam do niego…
Rano obudziło mnie coś ciepłego na moim policzku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Billa, który siedział na mnie okrakiem, patrzył mi prosto w oczy i ręką głaskał po policzku.
- Hej – powiedziałam, a on odpowiedział mi to samo - Jakieś plany na dzisiaj?
- Z tego co wiem to dzisiaj mamy wolne – uśmiechnął się do mnie. Nagle Tom wleciał do pokoju…
- Sorry, że przeszkadzam – powiedział patrząc na naszą pozycję – ale chciałem się zapytać, czy idziecie na zakupy, bo Ash chciała się przejść po sklepach, wiec kazała mi się wam zapytać, czy idziecie z nami.
- Nie wiem jak Bill, ale ja jadę – stwierdziłam i wyszłam spod Czarnego. Wzięłam ciuchy i poszłam w stronę łazienki żeby się przebrać.
- Ja też idę – odezwał się Bill, a Tom poszedł do siebie. Gdy weszłam spowrotem do pokoju Czarny był już ubrany i pomalowany. Chwile potem przyszedł po nas Dredziarz i Ash. Wyruszyliśmy w stronę hamburskiego centrum. Normalnie kocham te centra handlowe…
Po około 2 godzinach chodzenia po sklepach miałam parę toreb z ciuchami i kosmetykami… Usiedliśmy pod fontanną i gadaliśmy o wszystkim i o niczym.
- Idę do sklepu. Zaraz wracam – powiedział Tom, a parę sekund później odezwał się Bill:
- Idę z tobą. – I tak zniknęli obydwaj, a ja z Ashley zostałam. Zaczęłyśmy gadać jak nam się układa z chłopakami. Z naszych opowieści można było powiedzieć, że mimo tego, że bracia Kaulitz różnią się od siebie to i tak są tacy sami, używają tego samego słownictwa…
Po jakiś 15 minutach chłopacy wrócili i poszliśmy w stronę hotelu. W trakcie powrotu śmialiśmy się na całą ulicę z powodu niektórych historii, które nam się w życiu zdarzyły.

Przepraszam, że tak krótko...


Ostatnio zmieniony przez Katrina Kaulitz dnia Sob 18:11, 14 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Sob 18:10, 14 Cze 2008 Zobacz profil autora
black_vine
Początkujący


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zimmer 483

Post
Fajne jak zawsze.Very Happy
Szkoda, że tak króciutko ale myśle że niebawem bedzie kontynuacja??
Sob 20:05, 14 Cze 2008 Zobacz profil autora
Katrina Kaulitz



Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

Post
No to teraz macie w miarę długi odcinek. ;D

W dobrych humorach doszliśmy do miejsca. Tom i Ash poszli do siebie, tak jak ja i Bill.
- Co kupiliście w sklepie? – zapytałam Czarnego, gdy byliśmy już w pokoju.
- Tom kupił prezerwatywy – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Czyli sobie nie pośpimy… A ty?
- Nic… przeglądałem gazety. Dużo było o naszym wczorajszym koncercie.
- Acha – odpowiedziałam, ale wiedziałam, że coś ukrywa… Położyłam się na łóżku, a chwile potem Bill dołączył do mnie.
- Ej wiesz, co by było naprawdę wredne? – zapytał Czarny, a ja pokręciłam głową na nie – jakbyśmy weszli do tej skrytki na ciuchy w pokoju Toma i Ashley… a potem jak oni by to robili to byśmy wyszli z niej i suprise – zaśmiał się.
- Nawet dobry pomysł… Chciałabym zobaczyć ich miny…
- Ale my mamy głupie pomysły – powiedział Bill, a ja się zaśmiałam. Tylko my możemy wpaść na taki głupi pomysł. Oni jak nas zobaczą to zabiją i powieszą na najbliższym drzewie. Marny nasz los, ale jednak dla zobaczenia ich min jestem zdolna się poświęcić. Raz kozie śmierć. Bynajmniej umrę razem z Billem, a Toma i Ash będą dręczyć wyrzuty sumienia. Ja i Czarny to samo zło – zaśmiałam się z własnej myśli.
- Jest godzina 14:48, więc o 15:00 idziemy na obiad, a potem zaciągnie się ich na jakąś butelkę albo karty. My wyjdziemy wcześniej pod pretekstem, że jesteśmy zmęczeni i schowamy się w tym schowku, a później oni przyjdą i wiesz co dalej…
- Ale misja – zaczął się śmiać Czarnowłosy.
- Wiesz, że dzisiaj jest ostatni dzień naszego życia? – zapytałam się z pełną powagą i po chwili wybuchłam śmiechem… Chyba pół hotelu słyszało, że się śmieje.
- Jeśli ten dzień ostatnim jest, nie mów mi, jeszcze nie… - zaczął śpiewać Bill przy tym się śmiejąc. Poleżeliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy na obiad. W restauracji już siedziała reszta ekipy. Nawet David.
- A co, dzisiaj jakiś wywiad, że jesz dzisiaj z nami? – zapytał Bill.
- Nie mogę już nawet zjeść obiadu z wami? Chyba mam do tego prawo – zaśmiał się.
- Trzeba mieć to coś, żeby zjeść obiad z Tokio Hotel – uśmiechnął się Czarny. Mogę nawet powiedzieć, że Jost jest nawet spoko… gdy spotkam się z nim wzrokiem uśmiecha się do mnie i w ogóle przez cały obiad dużo opowiadał o chłopakach, gdy byli w czasie nagrywania płyty. Dużo rzeczy się dowiedziałam… Chłopacy, co chwile palili buraka, gdy David powiedział, coś kompromitującego na temat chłopaków, a ja się prawie cały czas śmiałam. W dobrym humorze skończyłam jeść.
- Ej, co powiecie na jakąś butelkę, czy karty u Georga i Gustava w pokoju? – zapytałam, a w odpowiedzi każdy pokiwał głową na tak.
- My chyba nawet mamy twistera w pokoju – powiedział perkusista.
- To jeszcze lepiej – odezwał się Bill. Gdy każdy z nas zjadł wepchnęliśmy się wszyscy do windy i pojechaliśmy pod pokój 316. Weszliśmy do środka i Georg wyciągnął twistera.
- To kto pierwszy? – zapytał.
- Ja! – krzyknęłam razem z Czarnym. Zaczęliśmy wykonywać różne pozy i w pewnym momencie:
- Lewa ręka na zielone. – taki ruch musiał wykonać Bill.
- Ale to jest po drugiej stronie planszy! – jęknął.
- A spróbuj tylko się na mnie wyłożyć – powiedziałam z pełną powagą, a Tom i Ash zaczęli się śmiać – ha ha ha, ale śmieszne… was nie zgniecie 52 kilo Billa Kaulitza! – krzyknęłam.
- Masz coś do moich 52 kilo? – zapytał Czarny wykonując małe ruchy, żeby dotknąć ręką zielonego kółka.
- Tak, bo jak mnie zgnieciesz to ciekawe, kto mnie będzie reanimował – odpowiedziałam. W końcu Czarnowłosemu udał się ten ruch.
- Hah, wy tak nie umiecie! – zaczął się podniecać młodszy Kaulitz.
- Prawa noga na niebieskie – usłyszałam.
- Że jak? To ja mam sobie nogę w drugą stronę wykręcić? – zaczęłam pytać.
- Spróbuj tylko się na mnie położyć… - powiedział Bill z uśmiechem.
- Oj uwierz, że spróbuje… - no i w tym momencie przegrałam, ale to przez niego, bo on chciał żebym się na niego położyła.
- Ałłłł! – zawył.
- Sam mi kazałeś! To nie moja wina! – zaczęłam krzyczeć i się śmiać leżąc na Czarnym – dobra, wypadałoby wstać… - powiedziałam i cmoknęłam go w nos, a po chwili zaczęłam wstawać z drobną pomocą Ash.
- A mi to już nikt nie pomoże?! – zbulwersował się Bill, a ja podałam mu rękę i już obydwoje staliśmy na nogach. Kolejni grali Tom i Ash. Mieli jeszcze lepsze pozy niż my…
- Tom, umyj się! – krzyknęła Ashley, gdy Dredziarz trzymał pachę koło jej twarzy.
- Brałem prysznic rano! – kłócili się, a my z Czarnym byliśmy posikani ze śmiechu… A Georg i Gustav turlali się po ziemi i śmiali się. Po dalszych 30 minutach ich kłótni w końcu Tom się wyłożył i tak się skończyła ich gra. Potem był czas na Georga i Gustava, a Ash i Tom kręcili na zmianę. W pewnym momencie G i G przyjęli pozycję „na pieska”, a ja z Billem myślałam się posikam ze śmiechu. Gdy chłopacy nadal się ze sobą męczyli Bill wyciągnął telefon i zaczął pisać Sms`a… chwile potem usłyszałam dźwięk odebranej wiadomości z mojego telefonu.
- „no to kiedy zaczynamy?” – sms oczywiście od niego.
- „ej ja im tego nie zrobię, bo oni nie będą chcieli nas potem znać… ;P”
- „też tak myśle… to zostajemy do końca ;D”
- „ok ;D” – skończyliśmy pisać i bawiliśmy się dalej z resztą. Gdy Georg i Gustav skończyli się ze sobą męczyć Tom rzucił bardzo, ale to bardzo inteligentnym pomysłem:
- Gramy w rozbieranego pokera!
- Tom Kaulitz i jego zboczone pomysły… - skitowała Ash.
- To gra ktoś? – zapytał Dredziarz.
- Ja mogę grać, ale i tak wiem, że ty jako pierwszy zostaniesz w samych gaciach – powiedział Bill pokazując język w stronę brata. Wszyscy się zgodzili i zaczęliśmy… Pierwszym rozbierającym się był Gustav, który ściągnął buty. Obydwa, bo uparliśmy się, że jak po jednym to ta gra będzie za długa. Potem ja ściągnęłam moje skejciki. Chwilę później Tom też był bez butów. Dredowi przed rozpoczęciem gry kazaliśmy ściągnąć czapkę, żeby było sprawiedliwie. Po dalszej grze Bill ściągnął swoje Adidasy… Ja, Czarny i Tom ściągaliśmy paski od spodni… Teraz dopiero się zaczęła gra… Dredziarz ściągnął bluzkę… I ten boski kaloryferek… Po chwili jego braciszek też do niego dołączył. Ale jednak starszy Kaulitz jest lepiej zbudowany… Aż Bill się na mnie spojrzał z taką jakby zazdrością w oczach… No i w końcu nadszedł czas na mnie… bluzka ściągnięta. Siedziałam w samym staniku i tak jakby zimno mi było. Czarny się podjarał tym widokiem, a Tomowi miałam chęć przywalić, bo mi się patrzył, co chwile na biust… Graliśmy dalej. Pierwszy który ściągnął spodnie był Tom. Siedział z samych bokserkach i skarpetkach. Był wkurzony, bo jak straci skarpetki to przegrywa. Kolejnym bez spodni był Gustav, potem Ash, Bill i Ja. Oczywiście spaliłam buraka jak przypomniałam sobie, że zakładałam rano springi i teraz siedziałam tylko w nich, staniku i skarpetkach. Jednak nie byłam sama, bo Ash siedziała w takim samym składzie. W pewnym momencie Tom wypalił:
- Ej, ale dziewczyny jeszcze mogą staniki ściągnąć! – naprawdę… zabłysnął…
- Taa, chciałbyś – odezwała się Ash – ja nago siedzieć tu nie będę! – zaśmiała się.
- No to witaj w klubie – powiedziałam.
- Trzeba pokazywać to, co jest piękne – palnął Bill.
- Jak chcesz to pokazuj u siebie „to co jest piękne”. Tylko nie zgorsz kogoś – zaśmiałam się.
- Ha ha ha… to kto ściąga skarpety, jako pierwszy? – zapytał Tom. No i z tego wszystkiego wyszło, że Ash przegrała, a wygrał Georg.
- Dobra to my spadamy – oznajmił Tom i razem z Ash poszli do siebie, a chwile potem to samo zrobiłam z Billem. Była godzina 23:42, a ja nie miałam już siły na nic, więc poszłam pod prysznic, ubrałam się w piżamę i poszłam spać. Czarny zrobił to samo i po chwili wtulił się we mnie i zasnęliśmy, ale nie na długo, bo po jakiejś godzinie snu zaczęłam słyszeć dziwne jęki i krzyki. Bill też się obudził…
- Oni chyba się ten teges… - powiedziałam.
- Nie chyba tylko na pewno – zaśmiał się Czarnowłosy.
- Dobrze zrobiliśmy, że tam nie poszliśmy, bo nie wiem, czy bym chciała na to patrzeć – uśmiechnęłam się.
- …TOOOOOM! …KOCHAM CIĘĘĘĘĘĘ!... – usłyszałam krzyk Ash i po chwili usłyszałam jęki Toma:
- …JA… CIEEEBIEEE… TEEEŻ… - A ja razem z Billem zaczęłam się śmiać na maxa.
- Ej oni tak się drą, że chyba ich moja matka w Loitshe usłyszy – lał się Czarny. Nastało parę minut ciszy i było słychać tylko ich bardzo głośne oddechy… Dlaczego w tym hotelu są takie cienkie ściany?!
- Chyba skończyli – odezwałam się.
- No chyba.
- No to idziemy spać dalej.
- Dobranoc – powiedział Bill, a ja odpowiedziałam mu to samo i zasnęliśmy…

KOMENTOWAĆ. ^^


Ostatnio zmieniony przez Katrina Kaulitz dnia Czw 21:24, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Pon 2:27, 21 Lip 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.kaulitzfans.fora.pl Strona Główna » Wieloczesciowki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin