kilka blahblahów, by helcia.

huh, a co. xD

Produkcja śmierci.

idziecie z uśmiechem
plączącym sie po stalowych twarzach
w dłoniach wyroki niesiecie
dumni
nieżywi
wystrzały i kości obijające się o gruz
muzyka dla waszej
głuchoty
blask słońca gasnący
w okrągłym bezkresie
karmi waszą ślepotę
pozorną wielkością
a w betonowych pokojach
dalej produkują śmierć

Wolności nie ma.

leżałam dzisiaj na dachu
bawiłam się z chmurami
wiatr szeleszcząc podszedł do mnie
usiadł obok i milczał długo
kiedy zaszemrały jego usta
w zimnym stwierdzeniu
zdrętwiałam
wolności nie ma powiedział
i uciekł tańcząc z własnymi
długimi szatami cieni
wysoko było na tym dachu
chyba padał deszcz

Żmije.
A co będzie o wschodzie?
Gdy winy znów nas oślepią,
gdy spojrzymy sobie w oczy,
blaskiem dnia przebarwione?
Co będziemy mówić,
gdy zagwiżdże czajnik?
Może owińmy się w słońca promienie,
zapomnijmy, co to lęk.
Ty zabijesz w sercu moją żmiję,
ja Twoją na śniadanie zjem.

Obraz.
namaluję człowieka
farbami bez barw
namaluję mu uśmiech
i oczy bez blasku
i nos zadarty wysoko
i namaluję ręce
i nogi
i brak serca namaluję

moje ulubione, z różnych okresów czasu, co widac po stylu, który ciągle się zmienia.

produkcja smierci, obraz.
Hela, ja chce dedykacje jak ci tomik poezjii wydadza!
Przeciez ty jestes fenomenalna!

a taaam, ciekawe kiedy to będzie, huh? xD
chociaż dyrektorka chce od burmistrza kase wyskrobać, żeby mi coś wydać.
taa. xD